Historia
Historia Domu oczami pracowników najstarszych i nie tylko
Lata 70-te
Dom "Seniora Naftowca" powstawał na terenach właściwie pustych, nie był otoczony tak jak teraz osiedlami, drogami. Trudno było tu dojechać, aby dostać się do Domu trzeba było brnąć przez błoto. Dom powstał z przeznaczeniem dla byłych pracowników przemysłu naftowego, czyli "NAFTY", także z inicjatywy Stowarzyszenia Naukowo-Technicznego Inżynierów i Techników Przemysłu Naftowego i Gazowniczego. Początkowo nosił nazwę Państwowego Domu Rencisty nr 4 "Seniora Naftowca". Liczył w sumie 100 miejsc. Do Domu kierował Wydział Zdrowia i Opieki Społecznej. Pracownicy "NAFTY" mieli zapewnionych 25 pokoi jednoosobowych, ponieważ byli przyjmowani także mieszkańcy nie związani z przemysłem naftowym. Stowarzyszenie dbało o Dom, który miał dzięki temu liczne dotacje, organizowano wyjazdy i imprezy, hucznie obchodzono Barbórkę, które to święto zawsze było kolorowe i przyciągało licznych gości.
Mieszkańcy Domu, były to osoby o wysokiej kulturze osobistej, "na poziomie". Często znajdowali się wśród nich emerytowani reprezentanci kadry kierowniczej przemysłu naftowego z terenu całego kraju. Byli aktywni, organizowali liczne kluby, kółka zainteresowań, czynnie włączali się w życie Domu. Praktycznie nie zdarzały się kłótnie, burdy czy awantury, a jeżeli już - kierownictwo Domu miało prawo usuwać niesfornych mieszkańców, nawet wbrew ich woli. Miedzy innymi dlatego z punktu widzenia pracownika - praca w DPS była łatwiejsza.
Warto wspomnieć, że mieszkańcy umieli się świetnie zorganizować. Tworzyli Radę Mieszkańców, która była bardzo zaangażowana w życie Domu, miała wgląd we wszystkie decyzje i realny wpływ na to, co się w Domu działo. Pamiętam dobrze pierwszego Przewodniczącego Rady Mieszkańców, pana inż. Bolesława Łęskiego. Był to działacz, który potrafił wszystko załatwić, sam przedstawiał gotowe projekty, dotyczące zmian i ulepszeń funkcjonowania Domu! W nocy każdy Przewodniczący pełnił dyżury, ponieważ pracownicy byli obecni jedynie w ciągu dnia. W sytuacjach awaryjnych zawiadamiał odpowiednie służby. Dodatkowym atutem w życiu mieszkańców było to, że w latach 70-tych mieli oni np.: darmowe leki, opiekę lekarską "na miejscu", dobre warunki mieszkalne.
Pracownicy w tamtych czasach także nie mogli na nic narzekać. Posiadali liczne przywileje, m.in. bezpłatne przejazdy koleją, wyżywienie całodobowe, hotel pracowniczy, a także różne przydziały, np.: na ręczniki! W Domu zatrudniony był i posiadał mieszkanie służbowe pilnujący terenu dozorca. Pracownicy Domu również pochodzili z całej Polski. Dom nie był profilowany - nie było osób przewlekle chorych i niesprawnych. Personel był mniej liczny, co stwarzało liczne komplikacje, często jedna osoba pełniła wiele funkcji. Także braki w wyposażeniu utrudniały prace, np.: nie było auta, a więc zakupy nosiło się "ręcznie" z pobliskiego sklepu. Trzeba przyznać, że biurokracja była znacznie ograniczona w stosunku do dzisiejszych czasów. Na pewno także dzięki temu wiele inicjatyw odbywało się o wiele bardziej spontanicznie Praca była ciekawa, interesująca i rozwijająca.
Dom był na pewno miejscem ekskluzywnym, na wysokim poziomie. Nobilitacją było znaleźć się wśród jego Mieszkańców i nie było to takie łatwe! Cieszył się dobrą renomą.
Lata 80-te
Lata 80-te to czas dyrekcji p. Marii Brodzińskiej - Gil, osoby bardzo operatywnej. Dom podlegał wówczas pod ZOZ dzielnicy Krowodrza, którego dyrektorem był p. Jerzy Gomułka. Stamtąd właśnie byli kierowani do Domu poszczególni mieszkańcy. Zmieniał się także z czasem profil Domu - pojawiało się więcej osób "ze środowiska" niż z "Nafty". Spowodowało to istotne zmiany w strukturze społecznej placówki. Coraz mniej było mieszkańców wywodzących się ze środowiska "Nafty" , a zamiast nich pojawiali się ludzie z bardzo zróżnicowanych środowisk.
Lata 80-te, szczególnie na początku, były dobrym okresem dla Domu. Zwiększyła się liczba personelu, pojawili się m.in. magazynier, zaopatrzeniowiec, dietetyczka, więcej pielęgniarek. Opieka nad mieszkańcami trwała nadal tylko do 20-tej, a w weekendy główną osobą nadzorującą wszystko był przewodniczący rady mieszkańców p. Edward Bilski. Pan Bilski był bardzo oddany mieszkańcom, sam opiekował się bardzo chorą żoną, a jednak pomagał wszystkim, np.: mierzył ludziom ciśnienie, załatwiał liczne sprawy dla współmieszkańców. Ogólnie, Rada Mieszkańców działała bardzo aktywnie. Była instytucją posiadającą 3 sekcje: kulturalno - oświatową, zatrudnienia i bytową. W skład każdej wchodzili: przewodniczący, sekretarz i zastępca. W sumie rada liczyła 12 osób.
W latach 80 tych wiele działo się na terenie Domu. Obchodzono wiele świat w ciągu roku - m.in. Dni Babci i Dziadka, Dzień Kobiet, Dzień Służby Zdrowia. Na zabawy organizowane w Domu zapraszano wojsko. Żołnierze byli niezastąpionymi partnerami do tańca zarówno dla mieszkanek, jak i pracowniczek Domu. Na stołówce wyświetlano filmy, organizowano występy, pokazy, przyjmowano gości - zespoły artystyczne, delegacje ( również zagraniczne, np. w 1984 r. odwiedziły nas delegacje z NRD i z Wietnamu). Mieszkańcy wykonywali wiele prac na terenie Placówki, np.: szyli fartuszki kuchenne, peleryny, firanki, haftowali obrusy na stołówkę, wykonywali prace w ogrodzie. Wszystko to odbywało się nie w ramach terapii zajęciowej, ale po prostu "na rzecz domu". Na terenie Domu działał zespół muzyczny "Pogodna jesień". Jego członkowie sami szyli sobie stroje, przygotowywali różnorodny repertuar: ludowy, patriotyczny, okazjonalny. Zespół często jeździł na przeglądy muzyczne, konkursy, np.: do Pcimia. W 1984 r. zmienił nazwę na "Radość".
W poprzedniej dekadzie (lata 70-te) było darmowe wyżywienie dla personelu, 10 lat później już nie, ale personel nadal mógł korzystać ze stołówki za niewielkimi opłatami. Bywało ciężko, np.: gdy "złożyła" nas salmonella i pół personelu było na zwolnieniu lekarskim, trzeba było zakasać rękawy i bez względu na pełnioną funkcję wykonywać wszystkie potrzebne prace - pranie, gotowanie, sprzątanie. Cały personel Domu chodził na jego terenie w białych fartuchach, wszyscy, niezależnie od zajmowanego stanowiska, dodatkowo pielęgniarki i kucharki nosiły specjalne czepki. Zatrudniony był m.in. psycholog, dwóch lekarzy i psychiatra. Dom był regularnie odwiedzany prze biskupa w ramach wizytacji pobliskiej parafii. Warto wspomnieć, że mimo trudnych czasów, nie było żadnych nacisków politycznych, utrudniających funkcjonowanie Domu.
Wkrótce zaczęły się zmiany. Ogólnie zła sytuacja w kraju zaczęła się odbijać także na codzienności Domu. Wiele rzeczy trzeba było załatwiać po znajomości, rosły ceny, brakowało pieniędzy, a tym samym było mniej wyjazdów i atrakcji. Placówka dość spokojnie przeszła stan wojenny, nie odczuwało się tutaj fatalnej atmosfery, jaka panowała wówczas w całym kraju. No, może przygnębiający był widok czołgów przejeżdżających ulicami w sąsiedztwie Domu… Warto wspomnieć o szczególnym sposobie na zakupy i wycieczki. Dom posiadał dostęp do darmowego transportu - autobusu i karetek z wojewódzkiej kolumny transportu sanitarnego w Krakowie. Na każde życzenie do dyspozycji był autobus na wszelkie wyjazdy, oraz karetki, które wobec braku własnego auta Placówki, jeździły np.: na zakupy. Mimo licznych trudności w życiu codziennym, lata 80-te należą do ciekawych i obfitujących w wydarzenia w dziejach Domu.
Lata 90-te
W latach 90-tych dyrektorem była p. Krystyna Pasierbek. Należy tutaj wspomnieć o wpływie zmian ustrojowych na funkcjonowanie Domu. Zmiana ustroju w 1989 roku rozpoczęła proces porządkowania funkcjonowania domów pomocy społecznej. Szeroko pojęta pomoc społeczna przestała być częścią służby zdrowia a stała się elementem systemu zabezpieczeń społecznych państwa. Ustawa o pomocy społecznej podporządkowała domy pomocy społecznej służbom Wojewody, w którego imieniu nadzór nad funkcjonowaniem sprawował Wojewódzki Zespół Pomocy Społecznej. W ramach reformy samorządowej od 1999 roku prowadzenie i nadzór nad funkcjonowaniem Domu przejęło miasto Kraków, w którego imieniu działa Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej (MOPS). W wyniku tych zmian zmieniły się też osoby przychodzące do dps gdyż skończył się patronat "Nafty" i wszelkie wynikające z tego preferencje dla byłych pracowników. Skończyły się dotację z "Nafty", odwiedziny gości z tej instytucji na imprezach organizowanych w DPS. Zaczęto przyjmować mieszkańców według ogólnych zasad. W ramach reformy służby zdrowia zlikwidowana została możliwość zatrudniania lekarzy Mieszkańcy mogą korzystać ze służby zdrowia na ogólnych zasadach. Wzrosła odpłatność za pobyt.
Adaptacji do nowych warunków nie ułatwiały ciężkie ekonomicznie czasy, jakie nastały po latach 80-tych - na wszystko brakowało pieniędzy, ale mimo to udawało się wielkim wysiłkiem utrzymywać pewien standard życia. Jak dotychczas Dom oferował dobre wyżywienie, wycieczki, choć w mniejszej ilości. Zdarzały się turnusy rehabilitacyjne, np.: w postaci 2-tygodniowych wyjazdów poza miasto w celach rehabilitacyjno - leczniczych, ale nie na wysokim poziomie (np.: noclegi w szkołach). Nastąpiło też "otwarcie się na świat": Dom nawiązał współprace z innymi DPS-ami, szczególnie dobre relacje nawiązaliśmy z Domami z Osiedla Sportowego i ul. Zielnej (obecnie Nowaczyńskiego). Powstały nowe działy, m.in. dział terapeutyczny i zespół opieki, rozbudowano terapię zajęciową.
Lata 90-te były okresem względnej stagnacji. Jedną z najczęstszych aktywności mieszkańców były działania religijne. Dom nie był remontowany, na jego terenie wykonywano tylko drobne, bieżące prace naprawcze. Mieszkańcy nie byli już tak chętni do współpracy oraz współtworzenia życia i atmosfery Domu jak wcześniej. Na znaczeniu straciła Rada Mieszkańców, a w konsekwencji sporów i kłótni wynikających m.in. ze zróżnicowania społecznego mieszkańców praktycznie przestała funkcjonować (oficjalnie w 2001 r.). I jej działalności nie udało się reaktywować do dnia dzisiejszego.
Zmieniła się też sytuacja personelu. W związku ze zmianą przepisów kolejno znikały różne socjalne relikty socjalizmu. Wielką nowością i udogodnieniem było pojawienie się na początku lat 90-tych samochodu marki "Nysa" i etatu kierowcy, dzięki czemu Dom posiadał możliwość własnego transportu, m.in. w przypadku zakupów, pomniejszych wyjazdów. "Nyska" przetrwała do XXI w.!
Obecnie
XXI wiek przyniósł sporo zmian w naszym Domu. Pierwszą i główną, która zarazem zapoczątkowała cały szereg kolejnych, była zmiana na stanowisku Dyrektora - został nim p. Piotr Zieliński (2002 r.) - nowy Dyrektor przyszedł z jasno określoną wizją Domu i zaczął ją w sposób skuteczny i zdecydowany realizować na wielu płaszczyznach. Pierwsza dotyczyła sposobu funkcjonowania placówki, poszczególnych działów, relacji między pracownikami, zakresów odpowiedzialności i kompetencji poszczególnych grup pracowników. Wdrażanie zmian w tej sferze przysparzało personelowi najwięcej trudności, głównie ze względu na - niejednokrotnie - znaczne rozbieżności pomiędzy nowościami, a dotychczasowym typem organizacji pracy w Domu. Pojawiła się zarazem szeroka oferta dla mieszkańców - głównie terapeutyczna, ale nie tylko. Wielokrotnie zwiększyła się liczba zajęć - obecnie każdy senior, jeśli tylko wyrazi chęć, może uczestniczyć w różnorodnych aktywnościach, którymi wypełniony jest cały dzień. Dbamy się także o osoby mniej sprawne, zachęcając je do aktywności ruchowej i intelektualnej. Kolejna płaszczyzna zmian to dostosowywanie budynku oraz warunków technicznych w nim panujących oraz ilościowych struktur personelu w Domu do wymogów określonych w obowiązującym prawie, czyli zgodna z wymaganiami unijnymi standaryzacja.
Przez ostatnie kilka lat Dom był w fazie nieustannych, okresowych prac remontowo - budowlanych o różnym zakresie: od przebudowy (i budowy nowych) łazienek, remontów pokoi, przez budowę nowej windy, ocieplanie budynku, aż po wymianę i poszerzanie użytkowanych sprzętów - m.in. mebli, przedmiotów codziennego użytku, ale również sprzętu rehabilitacyjnego (Dom posiada m.in. salę telewizyjną, dostęp do Internetu itd.). Etap ten został pozytywnie zamknięty, a placówka oficjalnie została uznana za spełniającą wszystkie wymogi obowiązującego standardu. Na chwilę obecną w Domu nie toczą się już żadne prace remontowo-budowlane, w razie potrzeby wykonywane są jedynie doraźne i niewielkich rozmiarów, o charakterze konserwacyjno-renowacyjnym.
I ostatnia, trzecia płaszczyzna zmian, to kwestia wizerunku Domu na zewnątrz, czyli aktywna promocja placówki na arenie miejskiej i nie tylko. Pojawiła się oficjalna strona internetowa i uzupełniające ją profile na Facebooku a także blog. Rozwinęliśmy kontakty z mediami, współpracę z różnymi instytucjami, ożywiliśmy kontakty z lokalną społecznością i innymi DPS-ami (m.in. stający się tradycją i atrakcją osiedla "Piknik Świętojański", liczne Turnieje i konkursy), a to tylko część działalności.
Nie da się ukryć, że Dom jest obecnie zupełnie inną placówką niż jeszcze pod koniec lat 90-tych. Ogrom prac wykonanych na różnych płaszczyznach jest widoczny na każdym kroku i przynosi efekty w postaci dobrej opinii, jaką firma posiada, wzrostu poziomu i jakości życia mieszkańców i wzbogacania oferty przygotowanej specjalnie dla nich. Płynie też z tego możliwa do uświadomienia dla pracowników satysfakcja, którą daje praca w rozwijającej się firmie.
Cały czas wprowadzane są innowacje, mające ułatwić życie mieszkańcom i usprawnić funkcjonowanie placówki. Dużo zależy od kreatywności personelu, a warto wspomnieć, że zmieniła się jego struktura. Obok doświadczonych starszych pracowników pojawiło się liczne grono młodych i aktywnych ludzi. W Domu zatrudnieni są m.in. terapeuci zajęciowi, instruktor ds. KO, opiekunowie, pracownicy socjalni, rehabilitanci, dietetyk, osoby z personelu technicznego. Usługi pielęgniarsko-lekarskie świadczone są w ramach NFZ. Liczba mieszkańców zmniejszyła się ze 100 do 90.
Jako placówka samorządowa Dom stara się działać profesjonalnie i w sposób charakterystyczny dla podmiotów prywatnych, szczególnie podobnych placówek poza terenem naszego kraju, ponieważ w Polsce mało jest obiektów o uznanej tradycji i renomie. Naszym głównym celem pozostaje zapewnienie mieszkańcom jak najlepszych warunków życia, ale także wielu różnorodnych możliwości aktywnego uczestnictwa w nim, realizowania swoich zainteresowań. Oferujemy także alternatywę dla aktywności - zapewniamy opiekę tym, którzy wybierają spokojne przeżywanie jesieni życia. Staramy się zawsze, żeby była to jesień pogodna, komfortowa, bezpieczna i przyjemna.
Przyszłość
Znaczną część planów udało się zrealizować w pierwszej dekadzie XXI w. Jednakże zawsze jest coś, co można poprawić, zrobić lepiej i rozwinąć. Staramy się więc ze swej strony w miarę możliwości - lepiej pracować, sprawniej funkcjonować i stale rozwijać dla dobra naszego Domu i mieszkańców. Czas pokaże co przyniesie przyszłość, ale jesteśmy w tym względzie dobrej myśli