Wydarzenia
Bakcylem gry w boules zarażamy kogo się tylko da i gdzie się da! Tym razem postanowiliśmy zaszczepić go najmłodszym pokoleniom orgaznizując imprezę pod wiele mówiącą nazwą “Kinder Boules”.
Dobrze jest czasem poobcować ze sztuką wyższą. Kierując się tą mądrą mądrością mieliśmy dziś okazję zobaczyć i wysłuchać Mefistofelesa w krakowskiej operze. Sztuka o odwiecznych zmaganiach dobra i zła w człowieku, wywołała w nas mieszane odczucia.
Czy wspominaliśmy już, że wzieliśmy udział w niecodziennym wydarzeniu jakim jest krakowski Festiwal Muzyki Filmowej? Nie? No to wspominamy! Uczestniczyliśmy w koncercie piątkowym “The Best of James Bond” i trzeba powiedzieć, że muzyka prezentowana na żywo, tworzona przez orkiestrę robi nieziemskie wrażenie!
Spotkanie Rodzinne 2014 już za nami. Jak co roku miało kameralny charakter, imprezę zaszczyciła swoim występem p. Gosia Kotwica, która prezentowała twórczość przekrojową ze wszystkich swoich płyt. Była tradycyjna prezentacja multimedialna, która przybliżyła Zycie Domu i jego mieszkańców ich bliskim no i przede wszystkim wszyscy byliśmy razem, a frekwencja dopisała - było nas chyba najwięcej ze wszystkich dotychczasowych spotkań! Dziękujemy i zapraszamy za rok.
Pani Danuta występowała już u nas podczas tegorocznego, Pikniku Świętojańskiego. Jej koncert cieszy się wielkim Państwa uznaniem, spotkaliśmy się z wieloma prośbami o ponownym występ, więc… Gdy tylko nadarzyła się okazja, czyli dziś, p. Danuta ponownie zawitała do naszego Domu i w ramach cyklu „Dom otwarty” rozruszała nas swoim jowialnym głosem, wesołymi i skocznymi piosenkami i sprawiła, że po godzinie wspólnie spędzonego czasu wyszliśmy z sali nakręceni jak małe budziki! Było super!
Tę wyprawę planowaliśmy od dawna, niestety przez długi czas pogoda nie dawała nam możliwości jej realizacji. Aż wreszcie jest - prognozy optymistyczne, szybka decyzja - jedziemy! No i pojechaliśmy. Punkt startowy, to Palenica Białczańska, skąd wyruszyliśmy na szlak (niebieski) - szybko pozostawiliśmy za sobą tłumy turystów ciągnące ceprostradą na Morskie Oko i ruszyliśmy w kierunku Rusinowej Polany.
...w tym sezonie naturalnie i to ogień ”tresowany”, czyli ognisko. Pomysł był spontaniczny (czyli najlepszy możliwy) ale organizacja i pyszne kiełbaski już w pełni “pro”. A do tego sobie pośpiewaliśmy, oj pośpiewaliśmy jak rzadko, więc zabawa była przednia!
PnSD, czyli Piknik na Skraju Drogi - co tydzień, we czwartek idziemy w Polskę. Tzn. w miasto lub poza nie ale zawsze w jakieś miejsca fajne albo insze, które szczerze lubimy. Tym razem zaplanowaliśmy wyprawę na Kopiec Kraka. Niestety pogoda ponownie nie pozwoliła nam na osiągnięcie tego celu (ale co się odwlecze....), natomiast nie pozwoliliśmy sobie pokrzyżować planów w pełni i odwiedziliśmy naszą ulubioną kawiarnię “Drukarnia” na Podgórzu.
Planowaliśmy ognisko. Plany planami, a pogoda miała inne zamiary, czym skutecznie rozpalenie ognia nam uniemożliwiła. Ale co z tego? My i tak postawiliśmy na swoim, nic sobie robiąc z niesprzyjającej aury a ognisko i to takie prawdziwe z ziemniaczkami pieczonymi z masełkiem czosnkowym (ach, ten boski zapach!) rozpaliliśmy w świetlicy. I było fajnie nam!
Kolejny Piknik, tym razem w DPS ul. Sołtysowska pod morskim wewaniem. Byli piraci i piratki, były szanty i wyjątkowo mokre konkursy. Pogoda dała radę - wbrew morskim klimatom nie uraczyła nas deszczem. Imprezę świetnie prowadził kolega Piotr, który wczuł się w klimat i urządził świetną zabawę dla wszystkich gości :)
Już wkrótce, bo w przyszłym miesiącu rozegramy nasz tradycyjny, VIII już Małopolski Turniej Szachowy, a tymczasem w ramach treningu udaliśmy się na nie mniej prestiżową imprezę z równie wielkimi tradycjami, czyli Turniej Szachowy w DPS z Wadowic (ul. Parkowa). Stanęliśmy w szranki we trzech i walczyliśmy dzielnie.
Do tego wydarzenia przygotowywaliśmy się długo - ćwiczyliśmy ciężko, aż wreszcie jest! W zawodach wzięło udział 6 DPSów - 26 zawodników (w pary łączonych). Gra była zacięta, a bule nie wyrabiały z kręceniem się po naszym gwieździstym bulodromie. Jak na gospodarzy przystało, grzecznościowo pierwsze miejsce oddaliśmy rewelacyjnym panom z DPS ul. Praska (którzy byli bezkonkurencyjni) ale już drugie i trzecie należało do nas.
Wrześniowy termin pikników na otwartej przestrzeni, to termin bardzo dobry. Nie ma już wcześniejszych, typowo letnich upałów, a wciąż jest ciepło i przyjemnie. Dokładnie na taką aurę trafiliśmy odwiedzając DPS z ul. Łanowej 41 w Krakowie, gdzie mieliśmy wielką przyjemność wziąć udział w Pikniku w klimacie Country.
Konkurs na najlepszy wypiek, a w nim same mistrzowskie twory! Było tak pysznie, że nasze jury nie mogło wyjść z podziwu i z zachwytem oblizywało, palce, wargi i co tam się jeszcze dało! W związku z trudnością z wyłonieniem tego jednego, najlepszego - nagrodzeni zostali wszyscy uczestnicy. A zabawy było przy tym co niemiara!
Niespodziewanie po wczorajszym pochmurnym i depresyjnym dniu, dziś pojawiła się piękna i słoneczna pogoda. Oczywiście okazję tę wykorzystaliśmy natychmiast, wykonując manewr pt “zaplanowany wyjazd” w ramach Pikniku na Skraju Drogi. Połączyliśmy przyjemne z pożytecznym i po niezbyt forsownym spacerku z kijkami zasiedliśmy w przydrożnej oberży zajadając pstrągi (tudzież karpie) z okolicznych stawów łownych - własnoręcznie niezłowione, zresztą. A po przyjemnym posiłku udaliśmy się w drogę powrotną do Krakowa, na w pełni zasłużony obiad.
Dziś ponownie (jak irok wcześniej o tej porze) spotkaliśmy się na pikniku, który zorganizował DPS w przemalowniczym Ojcowie na zakończenie i pożegnanie lata. Pogoda uparła się, aby postawić na swoim ale mimo deszczu i aury oględnie mówiąc niesprzyjającej, nie daliśmy się i spędziliśmy bardzo sympatyczny czas.
Już we wrześniu odbędzie się u nas duży, między domowy turniej Boules. Przygotowując się do tego wydarzenia, w ramach sprawdzenia a także (a pewnie i przede wszystkim) dla przyjemności potykaliśmy się dziś z sympatycznymi znajomymi z azorskiego Klubu Seniora. Rozegraliśmy turniej drużynowy, w którym nasz Dom wystawił dwie (dwuosobowe) ekipy.
Kolejny tydzień i kolejna radosna wizyta juniorów, dziś przybyły dzieci z aż dwóch świetlic: “Promyczek” i “Augustiańskiej”. Były gry holowe, integracja w pełni szczęścia oraz chwaliliśmy się (jak zawsze) naszym bulodromem, równocześnie zarażając młode pokolenie pasją gry w Petanque. No i wszyscy bawili się znakomicie, ale tego mówić chyba nie trzeba?
Tym razem swój dzień kulinarny miał wolontariusz Muneeb, który przyrządził nam coś, o czym powiedział że oni to jedzą na okrągło. Zgadnijcie, cóż to takiego? Ano kurciak! Tak! Taki zwykły - cztery łapki, jedna głowa, zadek i dwa skrzydełka - najzwyczajniejszy kurciak.
Towarzyszyły nam przez ostatnie sześć tygodni - uczestniczył w zajęciach, jeździł na wycieczki, pomagał i był tam gdzie było potrzeba. Chen dał się poznać jako ciepły i sympatyczny młody człowiek i niewątpliwie przybliżył nam bardzo odległy a jednak, chyba nie aż tak jak się wydaje - Tajwan. Farewell Chen!