Wydarzenia
...w tym sezonie naturalnie i to ogień ”tresowany”, czyli ognisko. Pomysł był spontaniczny (czyli najlepszy możliwy) ale organizacja i pyszne kiełbaski już w pełni “pro”. A do tego sobie pośpiewaliśmy, oj pośpiewaliśmy jak rzadko, więc zabawa była przednia!
PnSD, czyli Piknik na Skraju Drogi - co tydzień, we czwartek idziemy w Polskę. Tzn. w miasto lub poza nie ale zawsze w jakieś miejsca fajne albo insze, które szczerze lubimy. Tym razem zaplanowaliśmy wyprawę na Kopiec Kraka. Niestety pogoda ponownie nie pozwoliła nam na osiągnięcie tego celu (ale co się odwlecze....), natomiast nie pozwoliliśmy sobie pokrzyżować planów w pełni i odwiedziliśmy naszą ulubioną kawiarnię “Drukarnia” na Podgórzu.
Planowaliśmy ognisko. Plany planami, a pogoda miała inne zamiary, czym skutecznie rozpalenie ognia nam uniemożliwiła. Ale co z tego? My i tak postawiliśmy na swoim, nic sobie robiąc z niesprzyjającej aury a ognisko i to takie prawdziwe z ziemniaczkami pieczonymi z masełkiem czosnkowym (ach, ten boski zapach!) rozpaliliśmy w świetlicy. I było fajnie nam!
Kolejny Piknik, tym razem w DPS ul. Sołtysowska pod morskim wewaniem. Byli piraci i piratki, były szanty i wyjątkowo mokre konkursy. Pogoda dała radę - wbrew morskim klimatom nie uraczyła nas deszczem. Imprezę świetnie prowadził kolega Piotr, który wczuł się w klimat i urządził świetną zabawę dla wszystkich gości :)
Już wkrótce, bo w przyszłym miesiącu rozegramy nasz tradycyjny, VIII już Małopolski Turniej Szachowy, a tymczasem w ramach treningu udaliśmy się na nie mniej prestiżową imprezę z równie wielkimi tradycjami, czyli Turniej Szachowy w DPS z Wadowic (ul. Parkowa). Stanęliśmy w szranki we trzech i walczyliśmy dzielnie.
Do tego wydarzenia przygotowywaliśmy się długo - ćwiczyliśmy ciężko, aż wreszcie jest! W zawodach wzięło udział 6 DPSów - 26 zawodników (w pary łączonych). Gra była zacięta, a bule nie wyrabiały z kręceniem się po naszym gwieździstym bulodromie. Jak na gospodarzy przystało, grzecznościowo pierwsze miejsce oddaliśmy rewelacyjnym panom z DPS ul. Praska (którzy byli bezkonkurencyjni) ale już drugie i trzecie należało do nas.
Wrześniowy termin pikników na otwartej przestrzeni, to termin bardzo dobry. Nie ma już wcześniejszych, typowo letnich upałów, a wciąż jest ciepło i przyjemnie. Dokładnie na taką aurę trafiliśmy odwiedzając DPS z ul. Łanowej 41 w Krakowie, gdzie mieliśmy wielką przyjemność wziąć udział w Pikniku w klimacie Country.
Konkurs na najlepszy wypiek, a w nim same mistrzowskie twory! Było tak pysznie, że nasze jury nie mogło wyjść z podziwu i z zachwytem oblizywało, palce, wargi i co tam się jeszcze dało! W związku z trudnością z wyłonieniem tego jednego, najlepszego - nagrodzeni zostali wszyscy uczestnicy. A zabawy było przy tym co niemiara!
Niespodziewanie po wczorajszym pochmurnym i depresyjnym dniu, dziś pojawiła się piękna i słoneczna pogoda. Oczywiście okazję tę wykorzystaliśmy natychmiast, wykonując manewr pt “zaplanowany wyjazd” w ramach Pikniku na Skraju Drogi. Połączyliśmy przyjemne z pożytecznym i po niezbyt forsownym spacerku z kijkami zasiedliśmy w przydrożnej oberży zajadając pstrągi (tudzież karpie) z okolicznych stawów łownych - własnoręcznie niezłowione, zresztą. A po przyjemnym posiłku udaliśmy się w drogę powrotną do Krakowa, na w pełni zasłużony obiad.
Dziś ponownie (jak irok wcześniej o tej porze) spotkaliśmy się na pikniku, który zorganizował DPS w przemalowniczym Ojcowie na zakończenie i pożegnanie lata. Pogoda uparła się, aby postawić na swoim ale mimo deszczu i aury oględnie mówiąc niesprzyjającej, nie daliśmy się i spędziliśmy bardzo sympatyczny czas.
Już we wrześniu odbędzie się u nas duży, między domowy turniej Boules. Przygotowując się do tego wydarzenia, w ramach sprawdzenia a także (a pewnie i przede wszystkim) dla przyjemności potykaliśmy się dziś z sympatycznymi znajomymi z azorskiego Klubu Seniora. Rozegraliśmy turniej drużynowy, w którym nasz Dom wystawił dwie (dwuosobowe) ekipy.
Kolejny tydzień i kolejna radosna wizyta juniorów, dziś przybyły dzieci z aż dwóch świetlic: “Promyczek” i “Augustiańskiej”. Były gry holowe, integracja w pełni szczęścia oraz chwaliliśmy się (jak zawsze) naszym bulodromem, równocześnie zarażając młode pokolenie pasją gry w Petanque. No i wszyscy bawili się znakomicie, ale tego mówić chyba nie trzeba?
Tym razem swój dzień kulinarny miał wolontariusz Muneeb, który przyrządził nam coś, o czym powiedział że oni to jedzą na okrągło. Zgadnijcie, cóż to takiego? Ano kurciak! Tak! Taki zwykły - cztery łapki, jedna głowa, zadek i dwa skrzydełka - najzwyczajniejszy kurciak.
Towarzyszyły nam przez ostatnie sześć tygodni - uczestniczył w zajęciach, jeździł na wycieczki, pomagał i był tam gdzie było potrzeba. Chen dał się poznać jako ciepły i sympatyczny młody człowiek i niewątpliwie przybliżył nam bardzo odległy a jednak, chyba nie aż tak jak się wydaje - Tajwan. Farewell Chen!
Tradycją pobytów wolontariuszy z Aiesec u nas stało się, iż oprócz prezentacji wstępnej spędzają oni z nami jeden dzień swojego pobytu w “kuchni”, gdzie wspólnie przyrządzamy danie pochodzące z rodzimej kuchni naszego wolontariusza.
W ramach cotygodniowych spotkań z dziećmi z krakowskich świetlic działających w ramach Towarzystwa Przyjaciół Dzieci dziś odwiedziły nas dzieciaki ze świetlicy “Wspólna Chata”. No a młodzi jak to młodzi - wiadomo, długo w miejscu nie usiedzą, więc bawiliśmy się wspólnie w Domu (na korytarzu) pomykając w gry holowe, a oprócz tego oczywiście pokazywaliśmy naszą reprezentacyjną rozgrywkę w bule. I juniorom się podobało, podobnie zresztą jak podobało się i nam :)
To nie tytuł powieści dla pań niezależnych od wieku ale nazwa przedstawienia, z jakim przybyły do nas juniorzy z Przedszkola, które ostatnio weszło do naszego wybornego grona przyjaciół Kluzeka, czyli Kolorowego. Dzieci wraz ze swoimi paniami wychowawczyniami zaprezentowały bardzo ładne i interesujące przedstawienie o wspomnianym we wstępie tytule. Bardzo nam się podobały i mamy nadzieję, na kontynuację tych uroczych i sympatycznych kontaktów w przyszłości.
Obok różnych przyjemności życia, których z braku miejsca nie wymienimy, co sprawia taką szczególną-szczególną radość seniorowi? Oczywiście kontakt z młodym pokoleniem. A jeśli do tego dodać, że owe młode pokolenie przybyło do nas z „Radości” (a konkretnie świetlicy o tej wdzięcznej nazwie), to mamy już top of the top szczęśliwości, jak mawiają za miedzą. Dzieciaki tradycyjnie wparowały liczbą znaczną i zdominowały nas w ogrodzie, podczas gier i zabaw wszelakich. Radości było co niemiara!
Tydzień z młodymi paniami ze słonecznej Hiszpanii właśnie dotarł do swego finiszu. Na zakończenie swojego pobytu dziewczęta przygotowały coś extra! Obok fikołków i innych fików-mików pokazały nam coś iście hiszpańskiego, czyli Flamenco! Podobało nam się to, oj podobało – gorąca, latynoska krew i piękne ruchy, potrafią pobudzić krążenie nawet u wyjątkowego niskociśnieniowca! Ot, wspaniały to taniec a naszym miłym gościom dziękujemy i zapraszamy ponownie – za rok.
Trzeci dzień spotkań ogrodowych stał pod znakiem muzyki. Zaprezentowali się artyści z zaproszonych placówek, a także nasz domowy zespół „Kluzeczanie”, który zaprezentował występ autorski, specjalnie przygotowany na tę okoliczność. Gwiazdą rozświetlająca uroczystość był „Makino” (pan Aleksander Kobyliński z Andrusów), czyli sławny muzyk, śpiewak i instrumentalista, krakowski bard i postać niewątpliwie ciekawa.